Robotyka

Duch w japońskiej maszynie

japan-robot

Japońska świątynia. W środku kapłan, który odprawia rytuały żałobne nad zwierzętami domowymi, które odeszły z tego świata. Zwierzęta, z przywiązaną karteczką z nazwą rodziny, do której należały, leżą jeden obok drugiego na ołtarzu. Coś jednak nie jest na miejscu. Owe „zwierzęta domowe” nigdy nie żyły. Były to AIBO – robo-psy od Sony.

„Kolejne japońskie dziwactwo”, mogli niektórzy pomyśleć. Jeżeli jednak bliżej pozna się japońską kulturę i sposób, w jaki postrzegają roboty, takie pogrzeby nie są niczym niezwykłym.

AIBO

Wprowadzone na rynek w 1999 roku AIBO (skrót od Artificial Intelligence roBOt) dość szybko znalazły swoje miejsce w domach Japończyków. Sony podaje, że sprzedano ponad 150 000 robo-psów, których cena wahała się od 600 do 2000, a nawet i więcej, dolarów. Co roku, aż do 2005 roku, wypuszczano na rynek kolejne wersje robota.

Japończycy bardzo przywiązali się do swoich mechanicznych towarzyszy. Traktowali ich jak przyjaciół rodziny w taki sam sposób, w jaki traktowaliby kota czy prawdziwego psa.

aibo

Problemy właścicieli AIBO zaczęły się w lipcu 2014 roku. Wtedy to Sony poinformowało, że przestaje produkować części zamienne do AIBO.

Z czasem szanse na to, że robot się popsuje wzrastają, a niektórzy posiadali roboty, które widziały dziesięć, a może nawet i więcej wiosen. Oczywiście dalej mogli zanieść swojego pupila do warsztatu specjalizującego się w serwisowaniu AIBO i dalej cieszyć się towarzystwem robo-pupila.

Niektórzy jednak nie mieli tyle szczęścia i musieli pogodzić się z faktem, że ich przyjaciel-robot nie jest do uratowania.

Widok rzędu AIBO w świątyni, oczekujących na ostatnie pożegnanie, nie jest niczym zaskakującym dla Japończyków. Żegnają swoich mechanicznych pupilów w taki sam sposób jakby to były prawdziwe zwierzęta.

aibo-funeral

Dla nas, ludzi z zachodniej kultury i nieobeznanych z japońską filozofią i religią, takie praktyki są zaskakujące. Traktujemy je jako kolejny dowód na to, jak dziwacznym narodem są Japończycy. Jeżeli jednak spróbujecie zrozumieć motywy Japończyków, to pogrzeby robotów przestają być czymś niezwykłym. Stają się przejawem wiary w to, że roboty mają duszę.

Animizm i shintō

Aby zrozumieć sposób, w jaki Japończycy postrzegają roboty i jak wygląda relacja człowiek-maszyna, trzeba najpierw zrozumieć, co ukształtowało japońską religię.

W odległych czasach ludzie wierzyli, że słońce, księżyc, góry i drzewa, jak i zjawiska naturalne, posiadają swoje duchy. Każdy duch (lub bóg) miał swoje imię, charakterystykę i miał wpływ na zjawiska naturalne i życie człowieka. Wierzono, że życie w harmonii z duchami może przynieść szczęście i pomyślność.

Wiara w duchy istniejące w naturze  została później przeniesiona do shintō, głównej religii w Japonii, które stało się podstawą japońskiego postrzegania świata.

Wiara w duchy współistniejące z ludźmi, animizm, została rozszerzona także na nieożywione obiekty. Dawniej wierzono, że narzędzia zbudowane z naturalnych składników również posiadają ducha, który jest definiowany przez jego pierwsze użycie lub też uzyskują go z czasem poprzez odpowiednio długą współpracę z człowiekiem.

Ważną rolę odgrywała tutaj harmonia między człowiekiem a narzędziem. Narzędzie traktowano jako przedłużenie ludzkiego ciała i harmonia narzędzie-człowiek, lub bardziej mistycznie między duchem narzędzia a człowiekiem była wymagana, aby wykonać pracę.

Duchy w robotach

Wiara w duchy narzędzi i harmonię była bardzo silna w Japonii. W dawnych czasach zdarzało się, że narzędzia, które towarzyszyły ludziom w pracy, otrzymywały swoje własne imię (przy czym były to bardziej poetyckie imiona). Zdarzało się również przypadki oznaczania narzędzi imieniem właściciela i datą pierwszego użycia, czyli dnia, w którym duch narzędzia miał się uformować (lub zacząć formować). Z czasem swoje własne imiona i duchy zaczęły otrzymywać bardziej skomplikowane narzędzia, a potem maszyny, a w końcu i roboty.

Logika stojąca za „duchami w robotach” jest dalej taka sama jak w przypadku prostych narzędzi z zamierzchłej przeszłości. Jeżeli robot wykonuje to, co do niego należy i robi to w harmonii z ludźmi to z czasem uzyskuje swojego własnego ducha. Czy chodzi o młotek czy nowoczesny robot przemysłowy – nie ma to znaczenia, logika jest taka sama.

gits-doll

W latach 70. i 80. XX wieku, kiedy to wyspecjalizowane roboty przemysłowe zaczęły śmielej wkraczać do fabryk, kapłani błogosławili nowe maszyny, które otrzymywały swoje własne imiona. Z czasem ilość robotów w japońskich fabrykach wzrastała i nowość, jaką był robot, stała się codziennością. Pracownicy pomału przestawali nadawać im imiona bo, jak stwierdził pewien manager, mają ich za dużo, aby dawać każdemu imię.

12_humanoids_201010
Robot KIYOMORI w czasie modłów o bezpieczeństwo w czasie pracy i o pomyślność dla japońskiej robotyki.

Zadaniem AIBO było towarzyszenie ludziom i dostarczanie rozrywki. Bardzo dobrze wykonywały swoje zadanie i potrafiły znaleźć swoje miejsce w japońskich domach. Osiągnęły więc harmonię z ludźmi. Wiele z robotów miało wystarczająco dużo czasu, aby pogłębić swoją relację z ludźmi (niektórzy Japończycy mieli tego samego robota przez 10, a nawet i więcej lat). Spełniły więc wszystkie kryteria, aby duch maszyny się wykształcił.

Sposób, w jaki Japończycy traktują swoje roboty to coś więcej niż tylko przywiązanie. Japońska kultura wymusiła na Japończykach zobaczenie czegoś więcej niż tylko maszynę, która wykonuje jakąś pracę. Szukając harmonii z robotami nie widzą w nich zagrożenia. Widzą w nich towarzyszy, którzy mogą wykształcić własnego ducha. Japońskie podejście do roli i miejsca robotów w społeczeństwie może być przykład dla kultury zachodniej jak się przygotować do kolejnej rewolucji w technologii.


Dziękuję Ewie Barylińskiej za pomoc w przygotowaniu tego wpisu.

Podobne wpisy

  • Sonny

    Japończyków raczej ominie ewentualna rebelia AI, bo przeciw czemu mogłaby się ona buntować?